Brązowa medalistka niedawnych Indywidualnych Mistrzostw Polski Kobiet, mimo udziału w turnieju w Budapeszcie, znalazła czas na rozmowę dla strony Polonii. Nie ukrywała zadowolenia ze startu i wyników w IMPK. – Średni ranking turnieju rośnie, co mnie bardzo cieszy. Coraz trudniej mi jest zdobyć złoty medal, choć mój ranking pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie – mówi Iweta Rajlich.

Przede wszystkim gratuluję kolejnego w dorobku medalu IMPK. Jest Pani usatysfakcjonowana swoimi wynikami?

IWETA RAJLICH: – Dziękuję. Tak, bardzo cieszę się z brązowego medalu – nie miałam jeszcze tego koloru z IMPK (śmiech). A po długiej przerwie myślę, że jest to dobry wynik.

Niewiele zabrakło do srebra. Którąś z partii szczególnie Pani rozpamiętuje?

– Końcówkę z jakością więcej prawdopodobnie wygraną z partii z Joanną Majdan.

Jedyną porażkę w całym turnieju zaliczyła Pani w derbowym meczu z inną reprezentantką Polonii – Anią Iwanow. Czy to była najtrudniejsza partia?

– W pewnym sensie tak. Ciężko się gra jak głowa słabo pracuje – grałam partie bardzo wolno i słabo w debiucie, a potem w kluczowym momencie partii, tuż przed zbliżającym się niedoczasem, podjęłam złą decyzję – wzięłam troszkę „zatrutego” pionka zamiast przejść do dobrej końcówki. Zawiodła intuicja. A Ania ładnie zagrała na inicjatywę, a potem zrealizowała przewagę materialną.

Wiele razy występowała już Pani w IMPK. Jak na przestrzeni kilku lat ocenia pani poziom tego turnieju?

– Średni ranking turnieju rośnie, co mnie bardzo cieszy. Arcymistrzynie Zawadzka, Szczepkowska i Majdan przekroczyły magiczny próg 2400 pkt., a mistrzyni Polski Jola Zawadzka goni w rankingu wielką nieobecną zawodów – GM Monikę Soćko. Coraz trudniej mi jest zdobyć złoty medal, choć mój ranking pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie.

Miłą niespodziankę w postaci wysokiego czwartego miejsca sprawiła nam najmłodsza uczestniczka turnieju Mariola Woźniak, także reprezentująca Polonię. Jak Pani ocenia jej grę?

– Tak się właśnie dziwiłam, jak trudno mi było wygrać z młodą debiutantką w pierwszej rundzie! Grałyśmy długą partię, w której obiektywnie powinien paść remis. Myślę, że jakby nasza partia była rozegrana w innej rundzie, to też jej wynik byłby inny. Mariola zagrała bardzo silny turniej i należą jej się brawa! Wydaje się, że najmłodsza uczestniczka mistrzostw ma szanse dołączyć do grona arcymistrzyń w 2015 roku.

W starciu z innymi medalistkami – Jolą Zawadzką i Kariną Szczepkowską-Horowską, zaliczyła Pani remisy. Grałyście przeciwko sobie już wiele razy, czy możemy mówić jeszcze o jakimś elemencie zaskoczenia przeciwniczki w takich partiach?

– Oj tak! Jola zaskoczyła mnie trochę grając nowy wariant w Obronie Francuskiej, a ja ponownie zdołałam zaskoczyć Karinę nowinką w Obronie Królewsko-Indyjskiej, za którą to nowinkę bardzo chciałam podziękować koledze klubowemu arcymistrzowi Wojtkowi Morandzie! Szkoda mi tylko, że trochę zmarnowałam nowinkę Wojtka (przewagę debiutową, jaką dał mi ruch Gg5).

Jak wyglądają Pani dalsze plany startowe na ten rok?

– Obecnie gram w turnieju open w Budapeszcie, gdzie razem z mężem uczymy synów grać w szachy (śmiech). Mam nadzieje zagrać w Drużynowych Mistrzostwach Europy, które odbędą się w listopadzie.