Zawodniczka Polonii Wrocław łączyła grę z pracą dyrektora Arcymistrzowskiego Turnieju Szachowego Kobiet im. Krystyny Hołuj-Radzikowskiej. – Dążymy do tego, by turniej był ważnym wydarzeniem, o którym się dużo mówi i długo się pamięta, zarówno w światku szachowym, jak i w samym Wrocławiu – mówi Jola Zawadzka.

Po raz kolejny łączyłaś obowiązki dyrektora turnieju z grą i walką o podium. Było trudno?

JOLANTA ZAWADZKA: – Najwięcej pracy było przed turniejem. W czasie turnieju starałam się nie myśleć już za dużo już o sprawach organizacyjnych, ale oczywiście nie było to w stu procentach możliwe. Zawodniczki przychodziły do mnie z wieloma sprawami i chciałam im pomóc. To trochę przeszkadza w dobrym przygotowaniu do gry, ale nie narzekam – jakoś trzeba sobie dawać radę. Podjęłam się pracy w roli dyrektora turnieju z pełną świadomością jak to będzie wyglądać. Na moim końcowym wyniku sportowym zaważyły dwie porażki w dwóch pierwszych rundach – nie wiem, czemu tak się to potoczyło. Może, mówiąc żargonem piłkarskim, nie byłam dobrze rozgrzana i źle weszłam w turniej. Ale później wzięłam się w garść, zaczęłam grać bez podstawiania i było już nieźle. W tych dwóch przegranych partiach miałam dobre pozycje, ale popełniłam błędy.

Od strony organizacyjnej udało się zrealizować wszystkie plany? Zawodniczki w wywiadach podkreślały, że turniej był świetnie zorganizowany.

– To jest dla mnie najważniejsze, bo jeśli zawodniczki są zadowolone, to dobra opinia o turnieju idzie w świat. Dążymy do tego, by turniej był ważnym wydarzeniem, o którym się dużo mówi i długo się pamięta, zarówno w światku szachowym, jak i w samym Wrocławiu. Również słyszałam wiele dobrych opinii od zawodniczek, nikt na nic nie narzekał, nie miał pretensji, a to znaczy że wszystko przebiegło bardzo dobrze.

Świetnym pomysłem było zaproszenie na turniej całej polskiej reprezentacji olimpijskiej kobiet, która w tym roku w Baku wywalczyła srebrny medal!

– Ten turniej ma na celu także to, by reprezentantki Polski mogły zmierzyć się z silnymi rywalkami i dlatego mamy wsparcie od Polskiego Związku Szachowego. To dla nas świetny turniej treningowy. Oczywiście, im wyższy poziom sportowy turnieju, tym lepiej dla wszystkich, ale chodzi również o to, żeby rywalizacja odbywała się w miłej i sympatycznej atmosferze, która powoli staje się znakiem rozpoznawczym tych zawodów.

Widzisz, że ten turniej rozwija się i „rośnie” z roku na rok?

– Na pewno, a dobre opinie zawodniczek bardzo nam w tym pomagają. Myślę, że dzięki nim w latach kolejnych możemy organizować ten turniej jeszcze lepiej i zapraszać do Wrocławia coraz silniejsze zawodniczki.

W tym roku wygrała najmłodsza uczestniczka – 16-letnia Zhansaya Abdumalik. Zaskoczenie?

– Od jakiegoś czasu ta zawodniczka uchodzi za jeden z większych talentów w szachach kobiecych. Pamiętam jak kilka lat temu grała na olimpiadzie szachowej przeciwko Karinie Szczepkowskiej i chociaż przegrała, to już wtedy była groźna, a miała tylko 14 lat. W jej przypadku widać też ogromne wsparcie ze strony rodziców, którzy pomagają jej i bardzo im zależy, by się rozwijała i osiągała jak najlepsze wyniki.