Z Mateuszem Bartlem porozmawialiśmy po ostatnim zjeździe Sygnity Ekstraligi, w którym VOTUM SA Polonia zdobyła brązowy medal. – Trzecie miejsce jest przyzwoite, choć myślę, że na drugie też było nas stać – mówi kapitan naszej drużyny.

Sygnity Ekstraliga 2016 dobiegła końca. VOTUM SA Polonia po raz kolejny zakończyła rozgrywki na podium, tym razem z brązowym medalem. Jak drużyna odebrała ten wynik?

MATEUSZ BARTEL: – Myślę, że w obliczu pewnych niedogodności (Darek Świercz zagrał tylko trzy partie, ani razu nie zagrał Wojtek Moranda) możemy być zadowoleni z osiągniętego wyniku. Trzecie miejsce jest przyzwoite, choć myślę, że na drugie też było nas stać. Pierwsze było raczej poza zasięgiem, choć Hetman WASKO też grał bardzo niepewnie.

Bardziej żal remisu z Wrzosem Międzyborów czy ze Stilonem Gorzów? Bo wydaje się, że w obu tych meczach była szansa na wygraną.

– Oba mecze na pewno były rozczarowujące. Wrzos zremisował tylko z nami, przegrywając wszystkie pozostałe spotkania, więc strata punktów z taką drużyną bardzo boli. Oczywiście, z przebiegu meczu to nawet ten remis nam się nie należał, bo graliśmy fatalnie, ale patrząc na końcową tabelę, widać, że ten punkt stawiałby nas w dużo korzystniejszej sytuacji przed ostatnim zjazdem. Ze Stilonem zremisowaliśmy bardzo pechowo. W momencie, gdy kwestią nie była nasza wygrana, ale jej rozmiary, Dima zrobił zapewne najprostszy błąd w całej swojej karierze, przy którym nawet samobójcza bramka Kamila Glika jest niczym. Co prawda, nawet wygrana ze Stilonem nie zmieniłaby losów turnieju – i tak skończylibyśmy zawody na trzecim miejscu – ale jednak ta wygrana nam się należała.

Wasko Hetman Katowice zasłużenie sięgnął po złoto?

– Zdecydowanie tak. To najlepsza drużyna, która ma najsilniejszych zawodników na każdej szachownicy. Myślę, że na dobrą sprawę, nie było momentu w turnieju, w którym zwycięstwo katowiczan byłoby realnie zagrożone.

Czy któryś z zespołów zaskoczył Cię w tym roku swoją postawą?

– Chyba nie. Jeśli już, to oczekiwałem więcej po spadkowiczach z Międzyborowa i Wiszni Małej. To wcale nie takie złe drużyny, aby w 9 spotkaniach zanotować 1 remis (Wrzos) i jedną wygraną (Wisznia; przeciwko Wrzosowi właśnie).

Było trochę roszad w składzie Polonii przed 2 i 3 zjazdem. Jak w Twojej ocenie spisali się nowi zawodnicy?

– Na pewno chciałbym wyróżnić Oskara Wieczorka, który nie był „roszadą” przed 2 i 3 zjazdem, bo grał od początku, ale w poprzednich sezonach w drużynie nie grał. Tym razem Oskar okazał się bardzo mocnym i solidnym punktem drużyny. Przyjemnie się patrzyło na jego poczynania, widać było, że jest pewny siebie i to poskutkowało normą na arcymistrza. Niestety, gorzej spisali się Piotr Dobrowolski i Kamil Stachowiak. Każdy z nich zagrał po trzy partie i łącznie uzyskali 3 remisy i 3 porażki. Jak na piątą szachownicę, to zdecydowanie za mało – dość powiedzieć, że na tej desce w Hetmanie grał Bartosz Soćko, który uzyskał 8 z 9. Problemem Piotra i Kamila jest to, że chociaż są dobrymi graczami, to grają rzadko i najczęściej z niezbyt dobrymi rywalami. Trudno potem przestawić się na grę z arcymistrzami, którzy regularnie są w „rytmie meczowym”. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Jednocześnie jednak widać było, że i Piotr i Kamil bardzo się starali i zależało im na dobrym wyniku. Charakter pokazał Kamil w meczu ze Stilonem, gdzie obronił bardzo ciężką pozycję z Marcelem Kanarkiem, co było istotne dla losów spotkania.

Indywidualnie zdobyłeś 7 z 9 punktów. Jesteś zadowolony z tego wyniku?

– Tak, zanotowałem dobry wynik i nie mam na co narzekać.

Przed Tobą wkrótce start w Klubowym Pucharze Europy, a jak wyglądają Twoje dalsze plany startowe na końcówkę bieżącego roku?

– Poza KPE w barwach drużyny z Nowego Boru, do końca roku planuję grę w lidze niemieckiej, czeskiej i węgierskiej. Być może wybiorę się również do Kataru na mistrzostwa świata w szachach szybkich i błyskawicznych, ale to dość kosztowna eskapada, więc nadal się nad tym zastanawiam.