Wyniki Drużynowych Mistrzostw Europy, które pod koniec listopada zakończyły się w Reykjaviku, ciągle wzbudzają emocję. W kolejnym odcinku „Okiem arcymistrzyni” Iweta Rajlich przedstawia swój punkt widzenia na rezultat Mistrza Świata na tym turnieju. Zapraszamy do lektury!

Na bankiecie po zakończeniu drużynowych Mistrzostw Europy (na prośbę siostry i jej młodych szachowych podopiecznych) podeszłam z prośbą o autograf do Mistrza Świata Magnusa Carlsena. Sprawił na mnie wrażenie bardzo znudzonego, „zblazowanego” i niezbyt szczęśliwego… a tu jeszcze jakaś kolejna osoba coś od niego chce. Autograf dostałam, ale znudzonej miny Mistrza świata nie zapomnę. Chwilę potem odnaleźli go towarzysze z dziewczyną, która rzuciła mu się na szyje. Miny Mistrza Świata już nie zobaczyłam 😉

Niedawno po powrocie z Islandii natknęłam się za to na ciekawy wywiad z Magnusem w The Telegraf, w którym 25-letni Norweg – sam przyznaje, że bardzo łatwo się nudzi i że jest prześladowany przez fanki. Być może powodem udzielenia tak smętnego wywiadu, był jednak bardzo słaby wynik Carlsena w Reykjaviku i duży spadek rankingowy. W każdym razie jego partie takie jak np. ta z Arcymistrzem Wojtaszkiem ciągle mi imponują. Poniżej z komentarzem Carlsen-Aronian i Carlsen-Wojtaszek Reykjaviik 2015. Za parę dni rozpoczyna się Super Turniej w Londynie i mam nadzieje na więcej pięknych partii!

Iweta Rajlich