O swojej przygodzie z szachami w Stanach Zjednoczonych, zwycięstwie w turnieju Millionaire Chess, rozgrywkach uniwersyteckich i życiu w Saint Louis specjalnie dla naszej strony opowiada Darek Świercz. Zapraszamy do lektury!

Obecnie uczysz się i grasz w szachy w USA. Skąd decyzja o wyjeździe i kontynuowaniu kariery właśnie tam?

DAREK ŚWIERCZ: – Dostałem świetną propozycję studiów w USA, tzw. scholarship, na bardzo dobrym uniwersytecie w Saint Louis. Jest to stypendium szachowe w ramach nowo otwartego programu szachowego w Saint Louis University. Uznałem, że jest to dla mnie świetna okazja i szansa na kontynuowanie studiów oraz dalszy rozwój szachowy.

Jak wyglądają Twoje treningi w USA? Z kim na co dzień pracujesz?

– Trenuję z reguły indywidualnie, ale mam ciągłe wsparcie Alejandro Ramireza, który jest trenerem naszej drużyny i dużo pomaga w kwestiach szachowych.

Twoja drużyna uniwersytecka zajęła 3. miejsca w rozgrywkach Pan-Ams. Opowiedz trochę o kulisach tych rozgrywek.

– Turniej był krótki (tylko 6 rund) i bardzo intensywny. Liczył się wynik każdego meczu. Po wygranych dość gładko pierwszych trzech spotkaniach, w czwartym meczu zmierzyliśmy się z drużyną Webster B, która ostatecznie wygrała całe zawody. Niestety, po mojej porażce ulegliśmy w całym meczu 1,5-2,5 i nasz awans do Final Four stanął pod znakiem zapytania. Zdołaliśmy jednak wygrać wszystkie mecze do końca i ostatecznie zajęliśmy 3. miejsce, dające awans do Final Four, które odbędą się dniach 24-26 marca w Nowym Jorku.

Kto oprócz Ciebie gra w drużynie SLU?

– W mojej drużynie, oprócz mnie, grali Yaroslav Zherebukh, Francesco Rambaldi, Cemil Can Ali Marandi oraz Nozima Aripova.

Odbiegając nieco od szachów powiedz, jak Ci się żyje w Saint Louis?

– W Saint Louis żyje mi się bardzo dobrze, podoba mi się tutaj. Cieszę się, że podjąłem decyzję o przyjeździe do amerykańskiej stolicy szachów.

Niemal na przywitanie z USA wygrałeś turniej Millionaire Chess. Emocje w finale były chyba ogromne?

– Jest to jeden z największych moich sukcesów. Emocje były ogromne do ostatniej chwili. Nie wiem, gdzie emocje były większe – wydaje mi się że konieczność grania dogrywek o awans do czołowej czwórki turnieju była nawet bardziej stresująca niż sam finał, tym bardziej że przy wygranej w 7 rundzie (a wystarczyło postawić „kropkę nad i” w partii z Raufem Mamedovem…) zakwalifikowałbym się natychmiast. No ale cieszę się, że skończyło się wszystko, tak jak się skończyło.

Jak wyglądała sama otoczka tego legendarnego już turnieju?

– Turniej był świetnie zorganizowany, wszystko było na bardzo wysokim poziomie. Słowa uznania należą się dla Amy Lee i Maurice’a Ashleya, którzy zorganizowali ten turniej. Szkoda jednak, że w tym roku nie będzie kolejnej edycji Millionaire Chess.

Jakie masz plany startowe na najbliższe tygodnie / miesiące?

– Kolejnym turniejem w moim kalendarzu startów jest Aeroflot w Moskwie. Następnie wezmę udział w Winter Classic Chess – silnym, kołowym turnieju w Saint Louis, a pod koniec marca będę grał we wcześniej wspomnianym Final Four razem z moją drużyną uniwersytecką.

Fot. David Llada

Darek Świercz w partii z Gawainem Jonesem podczas Millionaire Chess