Właściciel Polonii Wrocław podsumował ostatnie starty juniorów na zawodach rangi mistrzowskiej, które obfitowały w medale. – W Polonii mamy grupę bardzo zaangażowanych w szachy rodziców. To ich determinacja w dużej mierze sprawia, że dzieci pracują nad szachami, rozwijają się i odnoszą sukcesy – mówi Andrzej Dadełło.

Ostatnie tygodnie obfitowały w medale juniorów Polonii, m.in. brąz w drużynowej Ekstralidze, 6 medali oraz wygrana klasyfikacja klubowa podczas Mistrzostw Polski w Szachach Szybkich i Błyskawicznych oraz kilka miejsc tuż za podium…

Andrzej Dadełło

Andrzej Dadełło

ANDRZEJ DADEŁŁO: – Są powody do zadowolenia. W wielu kategoriach wiekowych mamy teraz bardzo dobrych zawodników i tych medali mogło być więcej, bo nasi zawodnicy zajęli też sporo 4. czy 5. miejsc. Niemal w każdym roczniku liczymy się wśród najlepszych zawodników w Polsce. Mnie cieszy najbardziej, że po raz pierwszy od kiedy jestem w Polonii, mamy bardzo liczną grupę zawodników w wieku 6, 8 i 10 lat, którzy już walczą o medale. Widać, że w przyszłości będziemy mieli z naszych wychowanków duży pożytek.

To pokazuje, że słuszny jest kierunek szkolenia obrany w Polonii, czyli zajęcia szachowe już od wieku przedszkolnego?

– Mamy cały zespół ludzi, którzy pracują z najmłodszymi. Oni bardzo dobrze wykonują tę pracę i efekty widać na zawodach. Pamiętajmy jednak, w przypadku tych najmłodszych dzieci najważniejszy nie jest trener, a rodzic. To rodzice muszą pozytywnie wpłynąć na dziecko, angażując je do pracy treningowej nad szachami. Często jest tak, że trenerzy sukcesy zawodnika wiążą z własną osobą, a tymczasem trzeba sobie powiedzieć jasno, że najwięcej zależy od rodziców. Nie byłoby sukcesów Joli Zawadzkiej, gdyby nie pan Zawadzki, nie byłoby też w szachach mojej córki, gdyby nie ja i takich przykładów jest mnóstwo. W Polonii mamy grupę bardzo zaangażowanych w szachy rodziców. To determinacja rodziców w dużej mierze sprawia, że dzieci pracują nad szachami, rozwijają się i odnoszą sukcesy.

Po Drużynowej Ekstralidze Juniorów trenerzy Polonii podkreślali, że brązowy medal to z jednej strony sukces, ale z drugiej pozostał mały niedosyt. Pan też tak odebrał ten wynik?

– Tak, bo liczyliśmy na trochę lepszy wynik, szczególnie na szachownicach zajmowanych przez starszych zawodników. Jest grupa pięciu zespołów bardzo silnych, o wyrównanych składach, które rozstrzygały między sobą walkę o medale i często o wygranej decydowała dyspozycja dnia. Zespoły, które były w klasyfikacji przed nami, praktycznie nie miały słabszych punktów. My na pięciu szachownicach mieliśmy silnych zawodników, liczących się w swoich rocznikach w Polsce, a na jednej gracza o trochę mniejszych umiejętnościach. To miało znaczenie, choć z drugiej strony w decydujących meczach zawiedli trochę ci starsi, bardziej doświadczeni zawodnicy. To sport i zawsze jest kilka silnych drużyn, które chcą zdobyć złoty medal. Ja się cieszę, że od lat trzymamy się w czołówce i to jest kolejny medal Polonii w Ekstralidze Juniorów. Co roku też w naszym składzie pojawiają się nowi, młodzi zawodnicy i to jest na pewno dobry prognostyk na przyszłość.

W Ekstralidze Seniorów w składzie Polonii grają m.in. Darek Świercz, Daniel Sadzikowski czy Oskar Wieczorek, którzy do niedawna także byli jeszcze juniorami. Którzy z obecnych juniorów w najbliższych latach mogą pójść ich śladem i trafić do seniorskiej drużyny?

– To trudny temat, bo na poziomie juniorskim bardzo wielu zawodników gra w szachy, ale często bez wizji pójścia w kierunku szachów seniorskich. Wiele zależy od ich podejścia. Prawda jest taka, że aby przebić się w szachach seniorskich na poziomie arcymistrzowskim, to trzeba poświęcić wiele czasu i pracy, w pewien sposób postawić na szachy. Nie każdy się na to zdecyduje. Jeśli spojrzeć na potencjał, jaki prezentują nasi juniorzy, to uważam, że stać ich na to. Natomiast czy będą się chcieli w przyszłości realizować w szachach – to już będą ich indywidualne decyzje.