O sukcesach w minionym roku, planach na kolejne miesiące i godzeniu nauki ze sportem rozmawiamy z Danielem Sadzikowskim. – Chcę do końca do roku 2016 osiągnąć ranking na poziomie 2600 punktów – mówi zawodnik Polonii.

Gratuluję zwycięstwa w plebiscycie na najlepszego sportowca Ziemi Chrzanowskiej! To miłe, że w rodzinnych stronach kibice doceniają Twoje sukcesy? Czy szachy w tamtym regionie są popularna dyscypliną?

DANIEL SADZIKOWSKI: – Dziękuję! W Chrzanowie szachy koordynuje mój ojciec, więc są skazani na opowieści o synu marnotrawnym (śmiech). Są popularne, ale wciąż niewystarczająco w oczach władz miasta i powiatu. Przez to blokuje się rozwój młodych zawodników z uwagi na brak funduszy.

Miniony rok będziesz miło wspominał? Co uważasz za swój największy sukces?

– Cały rok 2015 nie był taki kolorowy. Przede wszystkim udana była dla mnie końcówka roku. To właśnie wtedy wygrałem turniej w Heusenstamm oraz zająłem drugie miejsca w Londynie i Krakowie.

Cały czas godzisz naukę ze sportem, a przy częstych wyjazdach na turnieje na pewno nie jest to łatwe?

– Nie jest łatwo, ale motywacja po dobrym okresie jest teraz podwójna. Staram się załatwiać wszystkie sprawy na uczelni z wyprzedzeniem.

Cele na ten rok to jeszcze lepsza gra i wyniki niż w poprzednim?

– Chcę do końca do roku 2016 osiągnąć ranking na poziomie 2600 punktów, a co będzie, to zobaczymy. Czuję, że teraz gram lepiej, to znaczy że jest progres.

Kiedy rozmawialiśmy w połowie grudnia, mówiłeś m.in. o planach startu w AMŚ, a także jednym turnieju w lutym i jednym w maju. Czy od tego czasu coś w tych planach uległo zmianie?

– Tak, trochę zmieniłem swój kalendarz. W marcu wystartuje w Grenke Chess Open, a w sierpniu w superlidze tureckiej. Co do Akademickich Mistrzostw Świata, to nie jestem jeszcze pewny tego startu, bo koliduje to z ligą czeską i niemiecką.