Zawodniczka Polonii Wrocław na zakończonych Mistrzostwach Europy Kobiet spisała się najlepiej spośród Polek i jako jedyna wywalczyła kwalifikację do Pucharu Świata. – Na początku turnieju zagrałam kilka bardzo słabych partii, ale później udało mi się odrobić straty i dzięki wygranej w ostatniej rundzie awansować do Mistrzostw Świata 2018 – mówi Jola Zawadzka.

Gratuluję 8. miejsca w IME Kobiet! Jesteś zadowolona z tego wyniku, który dał Tobie – jako jedynej Polce – kwalifikację do Pucharu Świata?

JOLANTA ZAWADZKA: – Dziękuję. Tak, jestem zadowolona z wyniku, choć z gry już nie tak bardzo. Na początku turnieju zagrałam kilka bardzo słabych partii, ale później udało mi się odrobić straty i dzięki wygranej w ostatniej rundzie awansować do Mistrzostw Świata 2018.

Podium było bardzo blisko. Z tej perspektywy chyba najbardziej szkoda przegranej partii z Lilit Mkrtchian?

– Partię z Lilit zagrałam bardzo pasywnie i nerwowo, co sprawiło, że przegrałam bardzo łatwo. Mój wynik rankingowy w turnieju (+3,2) i fakt, że nie zagrałam z ani jedną zawodniczką z wyższym rankingiem pokazuje, że miejsca medalowe było dla mnie raczej poza zasięgiem. Już po pierwszych rundach moje ambicje turniejowe ograniczyły się do powrotu na miejsca dające awans.

Znacie się dobrze, w końcu Lilit co roku gości we Wrocławiu podczas Arcymistrzowskiego Turnieju Kobiet. W tej partii zdołała Cię czymś zaskoczyć?

– Znamy się już dobrze i w sumie rozegrałyśmy 9 partii. Raczej przyczyną porażki było duża presja i słabe przygotowanie do partii. Już po debiucie miałam dużo gorszą pozycję i 30 minut mniej na zegarze. W dalszej części partii miałam jeszcze szanse na remis, ale ich nie wykorzystałam.

Jak oceniasz turniej w Mamai od strony organizacyjnej?

– Turniej był dobrze zorganizowany, widać było, że organizatorom zależy na tym, żeby zawodniczki były zadowolone i zawsze służyli pomocą. Były jednak pewne niedociągnięcia – np. słabe wyżywienie czy sala gry, na której pierwsze 9 szachownic miało najgorsze warunki do gry – osobna, mniejsza sala, w której było bardzo duszno. Nie dopisała też, niestety, pogoda, gdyż przez większą część turnieju padało, co uniemożliwiło relaks na hotelowej plaży.

Jak wyglądają Twoje dalsze plany startowe na letnie miesiące?

– Teraz będę przygotowywać się do pierwszego zjazdu Ekstraligi, później od razu jadę na ligę grecką, a następnie zagram w jednym turnieju otwartym w ramach przygotowania do Olimpiady w Baku, która zaczyna się 1 września.