W rozmowie z kapitanem Polonii Wrocław podsumowujemy jego występ w LOTTO Indywidualnych Mistrzostwach Polski, a także pytamy o dalsze plany startowe. – Cały czas czuję deficyt treningu i wolałbym się skupić na wzmocnieniu swoich umiejętności – mówi Mateusz Bartel.

Mateusz Bartel

Wywalczone 4 punkty i 8. miejsce w IMP – jak skomentujesz swój wynik?

MATEUSZ BARTEL: – Wynik na pewno nie jest taki, jaki sobie życzyłem i nie taki, jaki mógł być. Straciłem wiele „głupich” punktów, na własne życzenie. Lekcję szachów dostałem od Kacpra Pioruna, ale pozostałe trzy porażki nie powinny się przytrafić, a na pewno nie tak, jak to miało miejsce. Partie z Wojtaszkiem, Tomczakiem oraz Gajewskim przegrałem po pomyłkach, które nie powinny były mieć miejsca.

Po 6 rundach wydawało się, że będziesz walczył o podium, ale tylko 0,5 pkt. w trzech ostatnich partiach przekreśliło szanse na wysokie miejsce. Skąd Twoim zdaniem ten słabszy punktowo finisz?

– Też tak sądziłem. O wszystkim zadecydowała partia z Jackiem Tomczakiem, który potem zdobył brązowy medal. Mimo czarnego koloru uzyskałem nie tylko bardzo przyjemną pozycję, łatwiejszą do gry, ale po prostu znacznie lepszą. Moje doświadczenie mówi mi, że gdybym w jednym momencie podjął prawidłową decyzję, o której zresztą myślałem, to wynik tej partii byłby odwrotny. Zamiast tego zacząłem dreptać w miejscu, Jacek wyrównał pozycję, a potem sam sprowokowałem zaostrzenie wydarzeń, w którym przeciwnik lepiej się odnalazł. Ta partia kompletnie mnie rozbiła psychicznie i partię z Grześkiem Gajewskim przegrałem niejako z rozpędu. To, owszem, nie powinno się zdarzać, ale tym razem – trochę jak amator – jeszcze podczas ósmej rundy w głowie rozgrywałem rundę z dnia poprzedniego. Efekty były mizerne…

W całych zawodach grałeś dość bezkompromisowo – mam na myśli tylko dwa remisy…

– Tak, tego się nie spodziewałem. Gdyby mi ktoś powiedział, że w turnieju przegram cztery partie, to byłbym pewien, że będzie to katastrofa i na odwrót, trzy wygrane oceniałbym na kapitał pozwalający myśleć o podium. Być może wpływ na to miała pierwsza, zwariowana partia z Aleksandrem Miśtą, za którą potem dostałem zresztą wyróżnienie za piękność.

Skład podium zawodów jest dla Ciebie zaskoczeniem? A może bardziej brak na tym podium Radka Wojtaszka?

– Brak na podium takiego zawodnika jak Radek to na pewno niespodzianka, ale w tym turnieju wszyscy zawodnicy reprezentowali taki poziom, że mogli zakończyć zmagania z medalem. Oczywiście, miejsce Jacka Tomczaka w trójce nie było przed startem najbardziej oczywiste, ale przecież rok temu miał srebrny krążek. Lokaty Janka Dudy i Kacpra Pioruna nikogo nie mogły zaskoczyć.

Jan Krzysztof Duda mimo młodego wieku ma bardzo wysoki ranking i sięgnął po swój pierwszy mistrzowski tytuł. Twoim zdaniem w najbliższych latach może zdominować polskie szachy i zmienić na pozycji lidera Radka Wojtaszka?

– Jeżeli mielibyśmy używać słowa dominacja, to Janek musiałby zbliżyć się do granicy 2800, czego mu zresztą serdecznie życzę. Póki co, Radek Wojtaszek cały czas progresuje i mimo tego, że nie jest już najmłodszym graczem, to nadal jest głodny sukcesów i zmotywowany do pracy. Ta rywalizacja zapowiada się pasjonująco i mam nadzieję, że będzie nakręcać obu graczy na kilka najbliższych lat.

Na koniec tradycyjnie zapytam o plany startowe. Na pewno zobaczymy Cię w roli kapitana Polonii w rozgrywkach Drużynowej Ekstraligi. Jakie jeszcze starty planujesz w najbliższym czasie?

– Plany, na ten moment, mam bardzo skromne, bo planuję w lipcu występ w szwajcarskim Biel – miejscu, w którym (prawie zawsze) grało mi się bardzo dobrze. Cały czas czuję deficyt treningu i wolałbym się skupić na wzmocnieniu swoich umiejętności.