Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Szymonem Gumularzem. Szymon no zawodnik Polonii Wrocław od ośmiu lat. W swoim dorobku ma już 24 medale w różnych kategoriach Mistrzostw Polski. W ciągu lat w Polonii ranking Szymona poszybował z 1750 na ponad 2500!!)

Mieliśmy zacząć od początku, ale ostatnio byłeś zaproszony do chess24 gdzie 1 na 1 analizowałeś swoje partie z Janem-Krzysztofem Dudą najlepszym polskim szachistą. Jak oceniasz to doświadczenie?

Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się, że spotka mnie zaszczyt analizowania moich własnych partii z tak genialnym zawodnikiem. Sam przebieg analiz był bardzo przyjemny, mimo komunikowania się w obcym języku wyniosłem z zajęć sporo cennej wiedzy. Co więcej, nasza lekcja była stremowana na żywo, więc każdy kto chciał mógł podszkolić się razem ze mną! Ogólnie uważam tą inicjatywę za strzał w dziesiątkę, możliwość współpracy z zawodnikiem klasy światowej, to to o czym marzy każdy ambitny szachista. Oby więcej takich projektów 🙂 (red. Zachęcamy do głosowania na JKD w plebiscycie Przeglądu Sportowego)

Szymon, jak zaczęła się Twoja przygoda z szachami?

Gry w szachy nauczyła mnie mama, miałem wtedy 4 lata. Na początku rozgrywałem swoje pierwsze partie z mamą, a potem z tatą, jak byłem trochę starszy. Grałem też z dziadkiem, chyba najlepszym graczem z całej naszej rodziny, dlatego był dla mnie zawsze największym wyzwaniem – przynajmniej wtedy, gdy stawiałem pierwsze kroki. Później, nie pamiętam dokładnie, ale między 6. a 8. rokiem życia, zapisałem się do klubu szachowego w Sułkowicach, czyli tutaj, gdzie mieszkam, do ośrodka kultury. Klub organizował wówczas wyjazdy na turnieje szachowe i właśnie wtedy zacząłem stawiać swoje pierwsze kroki podczas rozgrywek z innymi przeciwnikami. W ten sposób wkręciłem się w klimat tej gry – zacząłem grać na żywo, jeździłem na zawody z innymi kolegami. 

Mistrzostwa Europy 2013 źródło: http://www.poloniachess.pl

Jak trafiłeś do klubu Polonia Wrocław?

Wszystko zaczęło się od turnieju szachów szybkich w Warszawie (Mistrzostwa Europy w Szachach Szybkich i Błyskawicznych), w którym brałem udział, będąc zawodnikiem Wisły Kraków (red. swoje najmłodsze lata Szymon spędził w Wiśle). Na swoim koncie miałem już wtedy złoty medal mistrzostw Polski, czyli taki pierwszy poważny sukces. Podczas turnieju szło mi całkiem dobrze i zauważył to pan Czyż, który później skontaktował się z moimi rodzicami i zaproponował mi przejście do Polonii. 

Wiele zawdzięcza się rodzicom w prowadzeniu kariery szachowej. Czy Twoi rodzice nadal Cię wspierają?

Rodzice wspierają mnie cały czas. Tutaj nic się nie zmieniło od tych najmłodszych lat.

Ale pewnie nie grywasz już z nimi w szachy?

Nie jestem już na tym etapie, by grać z najbliższymi, bo ciężko tutaj o rozgrywkę na wyrównanym poziomie. Zdarza się, że tato pomaga mi w jakiś sposób w treningu szachowym. Zawsze fajnie mieć pomocną rękę.

Na czym polegają teraz Twoje treningi?

W swoich treningach największy nacisk kładę na grę środkową. Dużo czasu poświęcam także otwarciom i końcówkom. Przeważnie mój trening wygląda tak, że uczę się otwarć, a następnie rozwiązuję różne zadania, które pomagają najbardziej w grze środkowej. Szlifuję także swoje umiejętności w internecie, grając z innymi przeciwnikami. 

Codziennie robisz takie treningi?

Raczej tak. Wiadomo, że jeśli coś mi wypadnie, to nie. Staram się jednak jak najczęściej trenować.

Jakie trzy rzeczy/umiejętności najbardziej zawdzięczasz szachom? 

Szachy przede wszystkim nauczyły mnie spokoju i opanowania, zachowania tak zwanej zimnej krwi w najbardziej stresujących momentach. A to przydatne jest nam w życiu na co dzień, gdy nawet w takich krytycznych, stresujących sytuacjach jesteśmy w stanie opanować nasze emocje i z chłodną głową podejść do danej sprawy. Druga równie ważna rzecz to umiejętność radzenia sobie z przegraną. Szachy, jak mało która inna dyscyplina, mogą nas właśnie tego nauczyć. Podczas całego turnieju zdarza się przegrać niektóre z partii i czasem są to przegrane mniej, a czasem bardziej bolesne. Ważne jednak, aby wypracować właściwie podejście, nie załamywać się po przegranej ani nie rozpamiętywać jej w nieskończoność, tylko myśleć o tym, co jeszcze przed nami w kolejnych partiach. Natomiast trzecia rzecz to nawiązywanie wielu znajomości poprzez wyjazdy. Wiadomo, że szachy to nieustanne podróże, turnieje, zwłaszcza na zawodowym poziomie. Zwiedzamy różne miasta, kraje, poznajemy nowe kultury. Ja dotychczas odwiedziłem przynajmniej kilkanaście różnych krajów, tylko dlatego, że gram w szachy

Jak łączysz takie wyjazdy z codzienną nauką w szkole?

W tym roku właściwie zakończyłem naukę – skończyłem liceum. Złożyłem papiery na Uniwersytet Jagielloński i dostałem się na matematykę stosowaną.

A wcześniej, gdy chodziłeś do liceum i miałeś sporo treningów, wyjazdów, jak sobie z tym radziłeś? 

Hmm… W czasie liceum zdecydowanie nie byłem pilnym uczniem. Opuszczanie nawet wielu lekcji w szkole nie stanowiło dla mnie problemu. Natomiast w czasie, gdy musiałem często wyjeżdżać, łączyło się to naprawdę ze sporymi obowiązkami – musiałem nadrabiać tak duże ilości materiału, że np. przez tydzień nie mogłem zajmować się niczym innym, ponieważ miałem tyle zaległych rzeczy, sprawdzianów i egzaminów do zaliczenia. Generalnie mogę jednak powiedzieć, że pod koniec nauki w liceum spadłem na cztery łapy To też pewnie „zasługa” pandemii – większość turniejów szachowych została w tym okresie odwołana, a ja mogłem przeznaczyć ten czas na przygotowania do matury.

Ostatni Wasz sukces to Drużynowe Mistrzostwo Polski zdobyte w Krakowie. Powiedz coś więcej, jak to wspominasz?

Wspominam to bardzo dobrze, bo w zasadzie to mój pierwszy sukces z drużyną, gdy zdobyliśmy złoty medal podczas rozgrywek na najwyższym szczeblu w kraju. Jest to z pewnością sukces, który będzie mi towarzyszył do końca życia. Natomiast jeśli chodzi o sam turniej, dla mnie osobiście jest to jeszcze większy stres niż normalne rozgrywki. W rozgrywkach indywidualnych raczej nie mam problemów ze stresem, natomiast w rozgrywkach drużynowych jest już zupełnie inaczej, ponieważ zawsze swój własny, indywidualny wynik przekłada się na wynik drużyny. Stąd wszystkie błędne decyzje, przeoczone ruchy, wszystko to ma wpływ na innych zawodników z drużyny. Wydaje mi się jednak, że z tymi emocjami poradziłem sobie całkiem nieźle. Nie przegrałem żadnej partii w całej lidze, a dodatkowo zdobyłem jeszcze swoją drugą normę arcymistrzowską. Wiadomo, rozgrywki drużynowe wiążą się ze strategią drużynową, dlatego na różne mecze nasza drużyna miała różne strategie i trzeba przyznać, że w naszym przypadku były one bardzo skuteczne. 

Czyli o Waszym sukcesie zdecydowała także dobra integracja Waszej drużyny?

Tak, jak najbardziej. Jeśli chodzi o grę zespołową, zrobiliśmy wszystko, co się da i zrobiliśmy to naprawdę dobrze. Ten wynik w zasadzie tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu i… czujemy na pewno motywację do osiągania dalszych sukcesów.

A jakie są Twoje marzenia, plany na najbliższy czas? 

Tytuł arcymistrza – to takie moje marzenie na najbliższe miesiące. Nie jest to może cel sam w sobie, bo można powiedzieć, że ostatnio już na poziomie arcymistrza jestem, muszę tylko zdobyć tę ostatnią wymaganą normę i dalej patrzeć w szerszą przyszłość. Przede mną jeszcze dużo szans w profesjonalnym graniu. Dopóki jestem młody, mam siły i mam czas, chcę go poświęcić na swój rozwój, polepszanie swoich osiągnięć. To na razie jest moim głównym celem. I jeszcze ranking… W tym momencie posiadam ranking 2516. Najlepszy szachista świata ma bodajże 2862. Tak więc po prostu chciałbym piąć się w tym rankingu jak najwyżej. Wydaje mi się, że gdy przekroczy się pewien ranking, można to uznać za taki sukces na całe życie. A jaki konkretnie byłby to ranking, nie jestem w stanie powiedzieć. Zależy to od tego, jak rozwinie się moja kariera. 

Jak zachęciłbyś innych, najmłodsze osoby, dzieci do gry w szachy?

Wiadomo, że zdobycie umiejętności radzenia sobie z porażkami nie jest może dobrą zachętą Myślę jednak, że może to być zdobywanie nowych znajomości poprzez spotkania i wyjazdy. Wydaje mi się, że dla dzieci to jest super sprawa, że mogą rozwijać się intelektualnie i społecznie, spędzając czas z rówieśnikami.

A czy Ty wśród szachistów masz też swoich bliskich kolegów?

Tak, oczywiście. Mam wielu dobrych znajomych w środowisku szachowym.

Bardzo dziękuję za rozmowę, Szymon. Życzę Ci zdobywania nowych sukcesów i kolejnych punktów w rankingu.