Odliczamy dni i godziny, minuty do startu Drużynowych Mistrzostw Polski w Szachach czyli szachowej Ekstraligi. Rozgrywki rozpoczną się w najbliższą sobotę w Legnicy, a mistrzowskiego tytułu bronić będzie VOTUM SA Polonia Wrocław. Tymczasem zapraszamy do rozmowy z kapitanem Polonii Mateuszem Bartlem.

Artur Czyż: Jesteśmy kilka dni przed  najważniejszymi Drużynowymi zawodami w Polsce. Polonia bronić będzie złotego medalu…

Mateusz Bartel: Oby skutecznie! Zadanie, które jest przed nami nie należy do prostych. Ekstraliga, tak naprawdę po raz pierwszy w historii, zapowiada się ekstra! Niemal wszystkie drużyny – poza WASKO GKS Hetmanem Katowice i Stilonem Gorzów – dokonały wzmocnień, a w efekcie liga bardzo się wyrównała. Wyraźnie słabsze pod względem rankingu są tylko dwie ekipy, z których jedna – czyli drużyna Dwóch Wież Kraków – ma reputację pogromcy faworytów. Wszystko wskazuje na to, że w legnickich mistrzostwach emocji nie zabraknie, bo tak naprawdę każdy może wygrać z każdym.

Artur Czyż: W tym roku „pojawił się” nowy klub na mapie Polski Minutor Energia Gwiazda Bydgoszcz i od razu ma drugi numer startowy. Za drużyną z Katowic i przed Polonią. Jak to może wpłynąć na rozgrywki?

Mateusz Bartel: Pojawienie się drużyny z Bydgoszczy jest bardzo specyficzne. Z jednej strony, jako szachiści, cieszymy się, że w kraju pojawia się możny mecenat, który nagle jest w stanie wysupłać krocie, aby zbudować od zera drużynę walczącą o medale. Sam fakt tego, że Bydgoszcz „podkupiła” Radka Wojtaszka hegemonom z Katowic pokazuje, że finanse w klubie z rodzinnego miasta posła Łukasza Schreibera muszą się zgadzać. Zarazem, fakt tego, że Gwiazda nie rozegrała na swojej drodze do Ekstraligi żadnej (!) partii szachów, że Polski Związek Szachowy stworzył pod ten precedens przepisy jest zwyczajnie bulwersujący. Trudno obojętnie przejść wobec takich machinacji, ale – bez dwóch zdań – nowy aktor na scenie ubogaca widowisko.
Co do aspiracji bydgoskiej drużyny – gdyby Alina Kaszlińska, żona Radka Wojtaszka, która od niedawna ma polskie obywatelstwo (i może grać jako Polka, a nie Rosjanka), mogła grać wszystkie partie – wówczas Gwiazda byłaby bardzo groźna. Aliny zabraknie jednak na początku (drużynowe MŚ w barwach Rosji), jak i na końcu (mistrzostwa Rosji) i choć Joanna Majdan zrobi wszystko, by godnie ją zastąpić, to różnica rankingowa między tymi paniami to ponad 150 oczek. Słowem – przepaść. Co do innych szachownic – prawie na każdej desce Gwiazda ma bardzo silnych graczy, więc musi się liczyć w walce o podium.

Artur Czyż: Które mecze dla Polonistów będą najcięższe?

Mateusz Bartel: Tak jak wspomniałem wcześniej – ta liga zapowiada się na tyle ciekawie, że wszystkie 9 spotkań będzie ciężkie. Dlatego cieszę się, że mamy w składzie zawodników rezerwowych – żeby wygrać trzeba dać z siebie wszystko i w pewnym momencie bateria mogą się zacząć wyczerpywać. Dla mnie – z powodów statystycznych – istotny jest mecz z drużyną z Katowic. Nie chodzi tu już nawet o prestiż, ale o fakt tego, że z Katowicami ZAWSZE przegrywaliśmy. Scenariusze były różne, często byliśmy o krok od sukcesu, ale nawet wygrywając mistrzostwa w 2014 i 2020 roku – przegrywaliśmy. Pora to zmienić. Sporym plusem jest to, że w meczu z nami nie zagra Jan-Krzysztof Duda, który do poniedziałku 4 października, przebywa w Oslo. Ale, używając porównania piłkarskiego, Barcelona bez Messiego i Griezmanna to nadal Barcelona.

Artur Czyż: Czy są jakieś drużyny, które odstają poziomem od reszty?

Mateusz Bartel: Patrząc na ranking średni, to jedynie drużyna z Czarnej wydaje się „chłopcem do bicia”. Przestrzegałbym jednak przed lekceważeniem tej młodej ekipy – jestem niemal przekonany o tym, że w którejś rundzie ta drużyna sprawi sporą niespodziankę!

Artur Czyż: Jesteś kapitanem Polonii Wrocław już prawie dekadę. Jakie masz obowiązki? Czy masz jakieś głębsze przemyślenia  odnośnie powierzonych Ci zadań?

Mateusz Bartel: Pentala Harikrishna żartuje, że moją rolą jest pisanie e-maili motywacyjnych, których i tak nikt nie czyta. Od czasu, kiedy liga jest ponownie rozgrywana w formie jednego zjazdu, moja rola się zmieniła. Wcześniej niemal nie organizowaliśmy wieczornych spotkań, bo też przy lidze zjazdowej trochę mijało się to z celem. Teraz codziennie spotykamy się, zresztą nie tylko na „odprawie”, ale również i na kolacji. To sprawia, że poczucie jedności w drużynie jest większe. Moje zadania to też kontakty z zawodnikami zagranicznymi – najpierw (dwa lata temu) – udało mi się zaprosić do gry „Hariego”, a w tym roku dołączy do nas Szwed, Nils Grandelius, na którego przyjazd bardzo się cieszę. Obaj nasi „stranieri” to kapitalne osoby, które mają wpływ na drużynę nie tylko na płaszczyźnie szachowej, ale także mentalnej.
W tym roku dochodzi także nowa funkcja – decydowanie o składzie. W 2020 roku – de facto – nie było takich dylematów, bo dogadaliśmy się, że Kamil Stachowiak wejdzie na 1-2 partie (wszedł zresztą, cały na biało, w ostatniej rundzie i zdobył punkt na wagę mistrzostwa Polski). Tym razem na rezerwie czekają głodni gry Oskar Wieczorek oraz Marcin Tazbir i zaczynam się czuć jak Mauricio Pochettino w PSG! Ale, jak mówi powiedzenie, od przybytku głowa nie boli!
I na koniec – nie wiem jak będzie w tym roku, ale rok temu – przynajmniej w teorii, kapitan nie mógł opuszczać sali gry (chyba, że nie chciał na nią wracać). Jako, że sporo spotkań graliśmy „na granicy” to nadzorowałem poczynania zawodników przez długi czas i kosztowało mnie to sporo zdrowia!

Artur Czyż: Jak wygląda typowy plan dnia na takich zawodach? Jakoś specjalnie mobilizujesz drużynę?

Mateusz Bartel: Każdy podchodzi do tego indywidualnie. Jedni jedzą śniadanie bardzo wcześnie, inni na ostatnią chwilę (czyli ok. 10), a inni wstają dopiero na obiad. Nie ma sensu zmieniać nawyków zawodników na jeden turniej. Runda zazwyczaj rusza o 15:00, przed nią oczywiście jemy obiad, w miarę możliwości razem i na koniec dnia mamy wspólną kolację i spotkanie drużyny. Zazwyczaj nie muszę mobilizować ekipy, choć zdarzyło się, że trzeba było powiedzieć parę mocniejszych słów po nieudanych meczach zagranych na pół gwizdka. To jednak rzadkość, mamy wspaniałych graczy, którzy wiedzą, po co grają w drużynie. Dlatego bardzo się cieszę, że już za moment się z nimi spotkam i liczę, że napiszemy kolejny ciekawy rozdział w historii Polonii.