Silniki szachowe są z nami od lat. Jedni nie znają szachów bez silników, inni tęsknią za ich brakiem. Wielu uważa, że komputery zabijają szachy, ale niezaprzeczalnie odsłaniają rejony, które kiedyś były niesamowicie dobrze ukryte.

Szachiści starszaj daty – myślę, że częściowo się do nich zaliczam – lubią często mówić popularne „Kiedyś to było”. I nie mają na myśli ani odkładania partii, ani tego, że przy szachownicy można było palić, nie mówiąc już o tym, że na turnieje wozili ze sobą ciężkie kilogramy szachowej literatury. Generalnie lwia część ludzi urodzonych przed 1990 rokiem z tęsknotą wspomina szachy, w których komputery stanowiły co najwyżej ciekawostkę. W obecnej epoce, w której wielu czołowych zawodników nawet nie wie czy posiadają w domu komplet szachów, ludziom wychowanym na książkach i wielogodzinnych analizach ciężko się odnaleźć.

Do awersji odnośnie obecności komputerów w szachach dochodzi przeświadczenie wielu osób, że w szachy na wyczynowym poziomie nie da się już grać, że wszystko zostało rozpracowane. Choć jest to dalekie od prawdy, to nie ma najmniejszych wątpliwości, że liczba wariantów, które można, a nawet należy, zapamiętywać jest coraz większa. Między tym, co trzeba było wiedzieć o debiutach w latach 90., a między tym, co należy wiedzieć teraz jest przepaść.

Ale silniki to nie tylko przekleństwo.

Choć ogrom wiedzy debiutowej może budzić odrazę, to nie można zapomnieć o tym jak bardzo wyrównało to szanse. Dostęp do szachowej wiedzy jest dzisiaj na wyciągnięcie ręki. Silniki szachowe, literatura, możliwość treningów – to jest tak proste jak nie było nigdy. Inna sprawa, że umiejętność pracy z nowymi technologiami to sztuka, której opanowanie wcale nie jest proste.

Jednak dzisiaj chciałem pisać o jeszcze innym aspekcie komputerów. Silniki szachowe otworzyły przed nami…wrota to szachowego raju!

O jakim raju mówię? Mam na myśli te setki, tysiące, a może miliony idei, które bez użycia silników mogłyby nigdy nie zostać odkryte. Komputery „odczarowały” (ale i zabiły) liczne warianty debiutowe, ale też – po latach – potrafiły obalić opinie, które przez lata były traktowane jako prawda objawiona. Ogromnie dużo jest natomiast momentów, które w starych książkach i czasopismach pozostały niezauważone. To nie dziwi, ale zarazem pokazuje jak wiele pomysłów mogłoby nigdy nie ujrzeć światła dziennego.

Fajnym przykładem jest powyższa pozycja. Pochodzi ona z meczu pretendentów z 1994 roku, białymi grał Anand, a czarnymi Kamsky. W pozycji na diagramie czarne są na ruchu. Zachęcam do tego, żeby ustawić tę pozycję na szachownicy i postarać się samemu znaleźć rozwiązanie. Z tą pozycją, a także partią, związane są zresztą dwie ciekawe rzeczy. Po pierwsze, partia ta została skomentowana w bazie programu ChessBase, ale komentujący nawet nie zająknęli się nad innymi możliwościami czarnych niż ruch zagrany w partii. Po drugie, sam Kamsky nie zdecydował się, aby włączyć tę partię do książki poświęconej swojej karierze. Tak naprawdę nie mam pojęcia dlaczego, bo to jedna z najlepszych partii, które kiedykolwiek widziałem.

Gdyby nie komputery, to idea (a nawet idee, bo w tej partii było ich kilka), która prowadziła do zdobycia przez czarne decydującej przewagi, mogłaby nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Trudnością w znajdowaniu takich niebanalnych idei jest to, że dla komputera każdy moment jest dokładnie taki sam, komputer w każdym momencie działa w ten sam sposób. Ludzie działają inaczej i przez to w wielu sytuacjach nie są w stanie rozpatrzyć wszystkich możliwości.

Zapewne każdy z Czytelników miał partię, w której silnik pokazał coś niesamowitego. Zachęcam to podzielenia się takimi partiami! A poniżej rozwiązanie.

*********** Rozwiązanie **********
W pozycji na diagramie nastąpiło niestety 29…Kxg5? i partia zakończyła się remisem. Czarne mogły natomiast wygrać po niesamowitym 29…Gf4!! 30. Se6 (nie ma nic lepszego) 30…Gh6!! i okazuje się, że atak czarnych dochodzi do celu, bo hetman z h5 szybko znajdzie się bliżej białego króla.

Ładne, prawda? Rzecz w tym, że takie ruchy są dla ludzi niemal niewidoczne. Owszem, kiedy ustawimy taką pozycję na diagramie i powiemy, że to „ten” moment, to część zawodników znajdzie to posunięcie. Jednak podczas partii, a nawet podczas analizy, nie tak łatwo rozpocząć poszukiwania posunięcia, które po pierwsze stawia gońca pod biciem (nawet jeśli nie można go zbić z uwagi na mata w dwa ruchy), a po drugiem atakuje skoczka, który jest atakowany przez dwie inne figury. Dla komputera to jednak żadna przeszkoda.

Mam nadzieję, że znajdę jeszcze kilka przykładów godnych tego powyżej. Ale na razie czekam na przykłady od Czytelników – chętnie opublikowałbym coś unikanlego.